- Niech zgadnę, to był durnowaty pomysł Plagga? - westchnęła. Od razu pojawiło się kolejne kwami.
- Ej, byle nie durnowate! - próbował się bronić Plagg. - A tak poza tym obiecałeś mi autograf!
- Jaki autograf? - zapytała ciekawie Mari.
- Od Ani... - powiedziało rozmarzone kwami. Marinette lekko się zaśmiała.
- I taką właśnie ciebie lubię... - powiedział blondyn i przybliżył swoją twarz do jej ust. Dziewczyna teraz nie odepchnęła chłopaka. Zrozumiała, że on ją kocha... Połączyli swoje usta w namiętnym pocałunku. Plagg z lekkim obrzydzeniem wleciał do torby nastolatka. Tak samo postąpiła Tikki. Po kilku minutach oderwali się od siebie. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Jaki ja byłem cholernie głupi - pomyślał. - Miałem miłość swojego życia obok siebie... Marinette, gdy zobaczyła jego rzadką minę, przytuliła go. Chłopak odwzajemnił uścisk. Niestety nie trwało to zbyt długo, bo pojawiła się Anka.
- No nareszcie! Miłość rośnie wokół Was! - powiedziała puszczając oczko do kuzynki. Para spojrzała na brunetkę ze zdziwieniem.
- Co ty tu robisz? - zapytała Mari.
- Muszę z tobą porozmawiać. - fiołkowooka miała już coś powiedzieć, ale znowu "gwiazda" jej przerwała. - Nie bój się nie uciekłam. Rodzice wiedzą gdzie jestem. Dzisiaj nie mam żadnych zajęć do zrobienia więc mogę trochę czasu spędzić z tobą. - odpowiedziała na wszystkie pytania, które chciała jej zadać starszą jedynie o miesiąc kuzynka. Wtedy nagle wyleciał Plagg ze zdjęciem piosenkarki.
- Już nie mogłem się doczekać... Witaj, może mnie nie znasz, ale jestem Plagg, twój szalony wielbiciel. Czy mogłabyś dać mi swój autograf? - powiedział to z taką powagą, że aż Tikki wyleciała i zaczęła się śmiać. "Najaśniejsza z gwiazd" podpisała się na swoim zdjęciu, wzięła na rękę czarne kwami i dała mu całusa w czółko. Plagguś niczym anioł spadał w wolnym tempie na ziemię.
- Nie wiedziałam, że aż tak zawrócisz komuś w głowie... - powiedziała Mari i cała trójka wybuchnęła śmiechem.
- A co do spotkania, to przyjdź pod szkołę o 12.00. Mamy wtedy trzy godziny przerwy więc uda nam się pogadać.
- Okej... - przytuliła nastolatków i ruszyła przed siebie.
- Mam pewien pomysł Leen. - powiedziała do swojej kwami.
- Jaki? - zapytała jak zawsze grzecznie.
- Kupię Mari czerwony materiał w czarne kropki. Niech dostanie coś ode mnie za pomoc przy takiej niezdarze. - odrzekła.
- To nieprawda. Jesteś niezwykłą dziewczyną, Aniu. Po tylu latach mnie odnalazłaś i bez namysłu przygarnęłaś. Nigdy nie spotkałam takiej osoby. - białe kwami wtuliło się w jej szyję. Obie wyruszyły do najlepszego sklepu z materiałami w Paryżu. Lekcje mijały dość szybko. Najgorsza była pierwsza - matematyka. Potem fransucki, plastyka i W-F. I tak nadeszła godzina 12.00. Przed szkołą czekała już na nią kuzynka. Przywitała się i poszły do kawiarni "Café Paris" niedaleko placówki. Podeszła do nich serveuse*.
- Table pour deux personnes**. - powiedziała Marinette. Posiadaczki zajęły miejsca przy oknie. Dopiero teraz "Biedronka" zauważyła na rękach Ani rękawiczki.
- Dlaczego masz na rękach rękawice? Przecież jest lato. Ale ona nic. Nie odpowiedziała.
- Servez-moi s'il vous plaît Menu***. - powiedziała w głosie bez emocji do obsługi "nie mowa ". - Nous voudrions commander à la carte.**** - zwróciła się do dziewczyny. Po kilku minutach zamówiły cocktail de jus de fruits***** i riz à l'Impératrice******. - To o czym chciałaś ze mną pogadać? - Pomogłabyś mi znaleźć mi moją moc?
- Tak, jasne!
- A... Prawie bym zapomniała. - podała projektance torbę. W środku był piękny materiał "biedronkowy", igły, poduszeczki, szpilki, nowe nici i inne rzeczy. Marinette podskoczyła z radości. Ania zaczęła się śmiać. Po skończeniu posiłku, wyszły i jeszcze chwilę pogadały. Na sam koniec Ance przypomniało się, że Mari to po francusku mąż. Zaczęły obie nabijać się ze skrótu imienia. Do rozpoczęcia zajęć zostało 1,5 godziny więc Adrien zaprowadził ją do parku.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - zapytała zaskoczona zachowaniem blondyna. A ten ukląkł na kolanie i wyjął piękny wisiorek oraz zapytał:
*****
Haha Polsat xd! Zachęcam do brania udziału w konkursie! Proszę o komentarze!
- Ej, byle nie durnowate! - próbował się bronić Plagg. - A tak poza tym obiecałeś mi autograf!
- Jaki autograf? - zapytała ciekawie Mari.
- Od Ani... - powiedziało rozmarzone kwami. Marinette lekko się zaśmiała.
- I taką właśnie ciebie lubię... - powiedział blondyn i przybliżył swoją twarz do jej ust. Dziewczyna teraz nie odepchnęła chłopaka. Zrozumiała, że on ją kocha... Połączyli swoje usta w namiętnym pocałunku. Plagg z lekkim obrzydzeniem wleciał do torby nastolatka. Tak samo postąpiła Tikki. Po kilku minutach oderwali się od siebie. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Jaki ja byłem cholernie głupi - pomyślał. - Miałem miłość swojego życia obok siebie... Marinette, gdy zobaczyła jego rzadką minę, przytuliła go. Chłopak odwzajemnił uścisk. Niestety nie trwało to zbyt długo, bo pojawiła się Anka.
- No nareszcie! Miłość rośnie wokół Was! - powiedziała puszczając oczko do kuzynki. Para spojrzała na brunetkę ze zdziwieniem.
- Co ty tu robisz? - zapytała Mari.
- Muszę z tobą porozmawiać. - fiołkowooka miała już coś powiedzieć, ale znowu "gwiazda" jej przerwała. - Nie bój się nie uciekłam. Rodzice wiedzą gdzie jestem. Dzisiaj nie mam żadnych zajęć do zrobienia więc mogę trochę czasu spędzić z tobą. - odpowiedziała na wszystkie pytania, które chciała jej zadać starszą jedynie o miesiąc kuzynka. Wtedy nagle wyleciał Plagg ze zdjęciem piosenkarki.
- Już nie mogłem się doczekać... Witaj, może mnie nie znasz, ale jestem Plagg, twój szalony wielbiciel. Czy mogłabyś dać mi swój autograf? - powiedział to z taką powagą, że aż Tikki wyleciała i zaczęła się śmiać. "Najaśniejsza z gwiazd" podpisała się na swoim zdjęciu, wzięła na rękę czarne kwami i dała mu całusa w czółko. Plagguś niczym anioł spadał w wolnym tempie na ziemię.
- Nie wiedziałam, że aż tak zawrócisz komuś w głowie... - powiedziała Mari i cała trójka wybuchnęła śmiechem.
- A co do spotkania, to przyjdź pod szkołę o 12.00. Mamy wtedy trzy godziny przerwy więc uda nam się pogadać.
- Okej... - przytuliła nastolatków i ruszyła przed siebie.
- Mam pewien pomysł Leen. - powiedziała do swojej kwami.
- Jaki? - zapytała jak zawsze grzecznie.
- Kupię Mari czerwony materiał w czarne kropki. Niech dostanie coś ode mnie za pomoc przy takiej niezdarze. - odrzekła.
- To nieprawda. Jesteś niezwykłą dziewczyną, Aniu. Po tylu latach mnie odnalazłaś i bez namysłu przygarnęłaś. Nigdy nie spotkałam takiej osoby. - białe kwami wtuliło się w jej szyję. Obie wyruszyły do najlepszego sklepu z materiałami w Paryżu. Lekcje mijały dość szybko. Najgorsza była pierwsza - matematyka. Potem fransucki, plastyka i W-F. I tak nadeszła godzina 12.00. Przed szkołą czekała już na nią kuzynka. Przywitała się i poszły do kawiarni "Café Paris" niedaleko placówki. Podeszła do nich serveuse*.
- Table pour deux personnes**. - powiedziała Marinette. Posiadaczki zajęły miejsca przy oknie. Dopiero teraz "Biedronka" zauważyła na rękach Ani rękawiczki.
- Dlaczego masz na rękach rękawice? Przecież jest lato. Ale ona nic. Nie odpowiedziała.
- Servez-moi s'il vous plaît Menu***. - powiedziała w głosie bez emocji do obsługi "nie mowa ". - Nous voudrions commander à la carte.**** - zwróciła się do dziewczyny. Po kilku minutach zamówiły cocktail de jus de fruits***** i riz à l'Impératrice******. - To o czym chciałaś ze mną pogadać? - Pomogłabyś mi znaleźć mi moją moc?
- Tak, jasne!
- A... Prawie bym zapomniała. - podała projektance torbę. W środku był piękny materiał "biedronkowy", igły, poduszeczki, szpilki, nowe nici i inne rzeczy. Marinette podskoczyła z radości. Ania zaczęła się śmiać. Po skończeniu posiłku, wyszły i jeszcze chwilę pogadały. Na sam koniec Ance przypomniało się, że Mari to po francusku mąż. Zaczęły obie nabijać się ze skrótu imienia. Do rozpoczęcia zajęć zostało 1,5 godziny więc Adrien zaprowadził ją do parku.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - zapytała zaskoczona zachowaniem blondyna. A ten ukląkł na kolanie i wyjął piękny wisiorek oraz zapytał:
*****
Haha Polsat xd! Zachęcam do brania udziału w konkursie! Proszę o komentarze!
Tłumaczenia
*serveuse - kelnerka
** Table pour deux personnes - Stolik na dwie osoby.
***Servez-moi s'il vous plâit Menu - Proszę podać mi Menu.
****Nous voudrions commander à la carte - Zamówimy coś z karty.
*****cocktail de jus de fruits - koktajl owocowy.
******riz à l'Impératrice - szarlotka.
*serveuse - kelnerka
** Table pour deux personnes - Stolik na dwie osoby.
***Servez-moi s'il vous plâit Menu - Proszę podać mi Menu.
****Nous voudrions commander à la carte - Zamówimy coś z karty.
*****cocktail de jus de fruits - koktajl owocowy.
******riz à l'Impératrice - szarlotka.
Pozdrawiam!
Mari Agreste
P.S. Teraz będzie więcej języka fransuckiego!
Mari Agreste
P.S. Teraz będzie więcej języka fransuckiego!
Soł awww xD o co zapyta? X) sorry bardzo ale nie mam dostępu do komputera iii. . Nie mogę brać udziału w konkursie :( . Ewentualnie zacznę pisać na telefonie, coo będzie trudne. Ale zobaczę. A rozdział jak zawsze super. "Po kilku minutach oderwali się od siebie. " a sie nie podusili? XD (nie mam na celu cb obrażenia czy coś w ten deseń) więc czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się jeszcze dzisiaj dodać, ale nie obiecuję. Postaraj się wziąć udział w konkursie. A oprócz tego czekam jutra... , a wiesz dla czego?! Jutro są nowe zdubbingowane odcinki Miraculum!!
UsuńPozdrawiam!
Mari Agreste
Serio o wooow dołączam się do czekania :D
UsuńSuper opowiadanie. Chyba wezmę udział w konkursie. Zapraszam też do udziału w moim konkursie na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Na pewno skorzystam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mari Agreste
Super😻
OdpowiedzUsuń